Drażniły mnie kontakty z Chrisem. Stał się dla mnie bardziej obcy, tajemniczy.
Widywaliśmy się coraz rzadziej. Chris zrezygnował z wizyt u mnie, zasłaniając
się brakiem czasu. Za to ile razy bym go nie odwiedziła, był u niego Damon. W
końcu przestałam pytać, co on u niego robi. I tak nie odpowiadał. Nie chciał
nic powiedzieć. Powoli oddalaliśmy się od siebie, a nie mogłam nic na to
zaradzić. Przestałam się widywać z nim po lekcjach. Spędzałam całe dni z Carol.
Cieszyłam się, że chociaż w szkole, wszystko wyglądało jak dawniej.
Ale na dobrą sprawę wewnętrznie byłam wrakiem. Wydawać by się mogło, że nici z
naszej wielkiej przyjaźni. Miałam gdzieś, że mnie ignoruje, wiedziałam, że coś
przede mną ukrywa i to bolało mnie najbardziej.
Pierwszy tydzień wakacji. Ogólnie całe zapowiadały się niewiadomo jak. Carol
nigdzie nie wyjechała, bo nie miała z kim. Ja miałam nikłą nadzieję na mały
biwak z Chrisem, ale rozwiał moje wątpliwości swoim kategorycznym
"nie".
Obie miałyśmy dość siedzenia w domu, a kiedy dostałam pocztówkę od Eveliny,
postanowiłam sama zorganizować wyjazd. Carol też nie trzeba było długo
przekonywać. Postawiłyśmy na klasę, gdyż ogólnie byliśmy zgrani, a w większej
paczce wiadomo - fajniej. Oznaczało to co prawda, że zaproszony zostanie
również Damon, ale miałam nadzieję, że Agatha, która robiła się coraz
odważniejsza skupi na sobie całą jego uwagę.
Wyjazd nad jezioro się zbliżał, nie mógł jechać tylko Dan, ze złamaną nogą, a
jako opiekunowie, zaangażowało się starsze rodzeństwo moich kolegów.
'Siedzimy razem no, nie?' takiego esa dostałam gdy miałam wychodzić z domu. Gdy
tylko zobaczyłam, że nadawca jest Chris, poczułam na twarzy mega zaciesz, a gdy
ujrzałam jeszcze treść, poczułam, że chyba nic nie zepsuje mi tego dnia, tych
dwóch tygodni...
Siedziałam obok niego, wpatrzona w przestrzeń. Czułam, że na mnie patrzy. Nie
chciałam tego zepsuć przepytywaniem go, ale czy miałam wybór? Znał mnie.
Wiedział jaka jestem. Można się było spodziewać, że nie odpuszczę. Czy powinnam
skorzystać z okazji, że jesteśmy w autobusie? Że nie może mi uciec? Nie... Nie
chce tego zepsuć.
Pierwszy dzień. Wieczorne ognisko. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni. Czy to był
odpowiedni moment? Zobaczyłam, że Damon znów na mnie patrzy. To musi być teraz.
Złapałam Chrisa za rękę, i odciągnęłam dalej, niby na spacer. Nie wiedziałam co
zrobię, jeśli nadal będzie szedł w zaparte, i nie będzie chciał mi powiedzieć.
Może nie powinnam naciskać. Ale to ja, Eliza, nie naciskanie jest całkiem nie w
moim stylu.
- Dlaczego Damon jest u Ciebie tak często? - spytałam łagodnym tonem. To
pytanie wydawało się też mniej natarczywe, niż "Co przede mną
ukrywasz?".
- Znowu swoje?
Nie odpowiedziałam. Tylko patrzyłam w jego oczy...
Spojrzał w bok. Wiedziałam, co teraz usłyszę.
- Przychodzi w odwiedziny - odpowiedział, i minął mnie.
Dogoniłam go.
- Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?
Teraz to on nie odpowiedział.
- No kurwa!
Popatrzył na mnie.
- Wiesz, że nie lubię jak przeklinasz.
- O lol, dobre sobie. Ja nie lubię jak się wykręcasz.
- Nie wykręcam się, tylko nie mogę Ci powiedzieć.
- Nie możesz, czy nie chcesz?!
- Dla Ciebie to i tak żadna różnica.
- Ja pierdolę! - krzyknęłam.
Byłam pewna, że w tej chwili, cała klasa, marzy by usłyszeć o co się kłócimy.
- Przestań!
- To Ty przestań. Ostatnimi czasy masz mnie gdzieś!
Przez jego twarz przeszedł cień. Przesadziłam? Może.
- Nie prawda.
- Akurat. Kiedy ostatni raz byłeś u mnie w odwiedzinach? A kiedy ja byłam u
Ciebie, by nie było Damona? Odkąd przybył wszystko się spieprzyło!
- To do Ciebie podobne. Obwiniać innych, tylko co złego to nie Ty.
Zabolało mnie to, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Tak? To niby w czym jest moja wina, hę?
- Nie umiesz się zdecydować, czego chcesz.
Zaśmiałam się histerycznie.
- Doskonale wiem czego chcę!
- Więc? Czego pragniesz?
- Żeby było jak dawniej.
- Nie o to pytałem.
Ta pierdolona kłótnia mieszała mi w głowie.
- To niby o co?
Na dodatek Chris miał taką minę. Nigdy go takim nie widziałam. Pragnęłam, by
wypisane na jego twarzy... "złość", "niezrozumienie",
zamieniły się w... coś innego.
- Myślisz tylko o sobie, masz gdzieś uczucia innych...
- Przykłady proszę - przerwałam mu. Nie byłam przecież egoistyczną szmatą.
- ... proszę bardzo. Bawisz się mną.
Czy moje niepewne uczucia w stosunku do niego, aż tak mogły go zaboleć? W moich
oczach pojawiły się łzy. Jejku, jak dobrze że zrobiło się ciemno, i nie jest w
stanie ich zobaczyć.
Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Po pewnym czasie odszedł, a ja zostałam
sama.
Gdy się otrząsnęłam, byłam skołowana. Gdyby mi tak bardzo na nim nie zależało,
miałabym go w dupie, olała to co się stało i jeszcze się pośmiała. Ale to był Chris. Mój
Chris. Nie mogłam uwierzyć, że do czegoś takiego doszło.
Ruszyłam dyskretnie w kierunku ogniska. Chyba nikt mnie nie widział. Chris
razem z połową klasy grał w butelkę.
WTF? Chris?
Akurat na niego padła butelka. Agatha nią kręciła, i z uśmiechem na tej swojej
gębie zapytała go "prawda czy wyzwanie?". Byłam niemal pewna, że
odpowie "prawda", ale odpowiedział odwrotnie. "Pocałuj
mnie".
Nie mogłam na to patrzeć, ale jednocześnie nie mogłam ruszyć się z miejsca.
Powoli nachylił się do niej, i dał jej długiego buziaka prosto w usta.
Zamknęłam uczy i powoli się wycofałam. Tego było już za wiele. Ruszyłam przed
siebie. Dochodziła do mnie myśl, że najprawdopodobniej się zgubię, ale nie ruszało
mnie to. Ciągle przed oczami miałam Chrisa i Agathę.
Gdy nagle zaczęło padać, postanowiłam się gdzieś schować. Wybór padł na jakiś
bar. Mogło to się zdać na plus. Nigdy poważnie nie piłam, ale byłam w tak
chujowym nastroju, że wypadałoby zacząć. Chociaż nie miałam jeszcze osiemnastu
lat. No, ale może nikt się nie będzie czepiał. Usiadłam na szarym końcu baru,
by się zastanowić, czy naprawdę chcę się po raz pierwszy upić. Okazja była,
chujowy nastrój plus brak rodziców w moim wypadku mógł się równać jestem
nawalona.
- Piwo proszę - usłyszałam znajomy głos obok mnie. Nie, nie mogę mieć aż
takiego pecha, by... spojrzałam na miejsce obok. Tak, to właśnie Damon zamawiał
piwo. Po prostu zajebiście.
- Co tu robisz? - niemal warknęłam.
- Pije piwo, a Ty? - uśmiechnął się.
No kurwa, czy musiałam mieć tak wkurwiającego pecha?
Nie odpowiedziałam.
- Postawić Ci drinka?
Prychnęłam.
- Tobie raczej nie sprzedadzą.
- No i co z tego, że jestem jeszcze niepełnoletnia? Musiałeś się tak mnie
doczepić?
- Nerwuska... - uśmiechnął się do siebie. - To chcesz się napić, czy nie?
Miałam wszystko w dupie. Kiwnęłam głową. Po chwili wypiłam pierwszego drinka
tego wieczoru.
A po nim kolejne.
Po długiej przerwie zapraszam na NN u mnie:P
OdpowiedzUsuń