Pustka. Pustka. I jeszcze raz pustka. Nie byłam w stanie myśleć. Nic nie mogłam zrobić. Nie wiedziałam w ogóle co mam robić.
Ugh, idiotka ze mnie. Po co mam się nad tym wszystkim zastanawiać?
Ktoś zapukał do drzwi pokoju, a ja bezwiednie go zaprosiłam.
To nie była mama, ani tata z jakimś pytaniem. Nie był to nawet Chris ani Caroline.
Eveline.
Nie wierzę.
Przyjechała.
Ona naprawdę przyjechała.
Nawet nie wiem kiedy się na nią rzuciłam.
- Jejku, dziewczyno. Nie chcesz chyba mnie udusić? - zapytała.
Jasne że nie chciałam, ale po prostu to było silniejsze ode mnie. Jejciu, ale się stęskniłam. Za jej głosem. Za jej spojrzeniem. Za nią.
- Przyjechałaś.
Tylko tyle byłam w stanie wydusić. Nie wierzyłam że przyjedzie. Właściwie to nie wierzę, że to nie sen, że naprawdę tu jest.
- Widzę, że naprawdę mnie potrzebowałaś.
No tak. Zauważyła coś, czego nie da się nie zauważyć.
- Nie tylko o to chodzi.
Spojrzała na mnie, i to ona teraz mnie przytuliła.
- Kochanie, nawet nie wiesz jak mi Cię brakowało...
A Ty sobie nie wyobrażasz jak MI CIEBIE brakowało.
- Nie wiem co mam robić.
Powiedziałam wreszcie to co mi leży na sercu.
- Ja Ci tego też nie powiem. Musisz sama podejmować decyzje.
- Wiem, ale... Do tego potrzebna mi jesteś Ty.
- Ja? - zdziwiła się.
Jak miałam jej powiedzieć o tych durnych rzeczach co chcę zrobić?
- Muszę Ci powiedzieć... Poznałam kogoś i się zakochałam. Tyle, że... To nie... Kurwa, byłam zabawką i tyle. Później okazało się, że jestem w ciąży... I... Chris wziął wszystko na siebie. Zaręczyliśmy się, a ja kurwa nie wiem co teraz zrobić.
Stała jak sparaliżowana. A może to jednak nie był dobry pomysł?
- A co chcesz zrobić? - zapytała po dobrych kilku sekundach.
- Nie wiem. Wiem tylko... Że to idzie w złym kierunku. Kocham Chrisa, ale... Jak przyjaciela, brata. Mam nieustanne wrażenie, że to wszystko... Że Chris poświęca wszystko by pomóc mi, bo nie mógł pomóc Tobie.
- Sama musiałam sobie pomóc.
- Ja... Wiem. Teraz ja sama muszę sobie pomóc.
- Jak?
- Chcę wyjechać.
Złapała gwałtownie powietrze. Tak, chcę zrobić dokładnie to samo co ona. Ona też wyjechała.
- Chcesz uciec? - zapytała.
- Chcę się uwolnić.
- Od czego? - drążyła temat.
- Raczej od kogo - próbowałam się wymigać.
- Od Chrisa? - nie dała się zbyć.
- Nie. Od Damona - bo czy ma jakiś sens ukrywać to wszystko przed nią?
- To on...? - zaczęła, ale przecież doskonale wiedziałam o co chce zapytać.
- Tak.
Zapadło milczenie. Dopiero przyjechała, właściwie nawet porządnie nie porozmawiałyśmy, a już czułam się lepiej. O niebo lepiej.
- Kochasz go jeszcze? - zapytała.
I co miałam jej odpowiedzieć? Na pewno coś do niego czuję, gdyby tak nie było, to nie musiałabym uciekać. Ale czy go jeszcze kocham...? Po tym wszystkim...?
- Tak. Nie. Nie wiem. Może... - Co ja do cholery miałam jej odpowiedzieć?
- Czyli sama nie wiesz?
- Nie wiem. Właściwie to głupio mi się przyznać, ale po tym wszystkim... Brakuje mi go. Wiem, że on... Jest dupkiem, i nie powinnam za nim tęsknić... Ale... Nie wiem, przeliczyłam się. Nie jestem tak silna.
- Ale czy ucieczka to najlepsze wyjście? Nie lepiej porozmawiać? Powiedzieć mu, że zostanie ojcem? Bo z tego co mówisz wnioskuje, że nie ma o tym pojęcia.
- Nie wie. Ale nie chce by wiedział. Nie chce słuchać jego kolejnych kłamstw. Nie chce niszczyć mu życia.
- To postanowione?
- Tak.
- To po co chciałaś bym przyjechała?
- Chris chciał Ci pomóc, a Ty uciekłaś. Teraz zaczął mi pomagać, a ja też uciekam.
Zrozumie...?
- Mam zostać tu, i dać sobie pomóc? - obrała moją myśl w słowa lepiej niż ja sama.
- Przecież go kochasz. On Ciebie też. Nie zdajecie sobie sprawy z tego, że nawzajem się potrzebujecie.
- To jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje - z tonu jej wypowiedzi wnioskowałam, że popsułam jej humor. Cholera.
- Nie ma nic zbyt skomplikowanego by tego nie rozwiązać - jak zwykle próbowałam wykazać się zdolnością logicznego myślenia i równocześnie przemówić jej do rozumu.
- Byłam... Nie, nie mogę Ci powiedzieć. Nie umiem.
Kochanie, przecież rozumiem, że wiele przeszłaś. Nie musisz mi tego tłumaczyć.
- Powiedz mu. Wyjaśnicie to sobie. Wszystko sobie wyjaśnicie. I zaczniecie żyć. Od nowa.
- Niektórych rzeczy nie da się naprawić.
- Na pewno nie, jeśli się nawet nie spróbuje.
- Tak jasne. Więc Twoim zdaniem co powinnam zrobić?
Odpowiedź była aż zbyt prosta.
- Iść z nim porozmawiać.
- Tak oczywiście. Powiem mu, że go kochałam. A to jest bolesne, bezsensowne i przereklamowane. I dlatego uciekłam. Właściwie... Mówiliśmy o Tobie, nie o mnie. Koniec tego sabatu czarownic.
Nie mogłam się nie zaśmiać. Nasz sabat... Tak nazywałyśmy nasze tajne pogaduchy. Nasze tajemnice. Nasze uczucia. Pamiętała.
- Nie wiem co teraz będzie - zaczęłam. - Ale... To dobra okazja. Na Twój powrót. Na bycie szczęśliwą. Ponownie.
- A Ty?
- A my będziemy się starali być szczęśliwi gdzie indziej.
- Już wszystko obmyśliłaś, co?
- Nie wszystko, ale tę część mojego planu akurat tak.
- Cholera, nie wiem. Zastanowię się. Ale... Póki co chodźmy na kawę. Może spotkamy Caroline i Agathę.
- Oby tylko Carol. Nie mam ochoty widzieć tej drugiej.
- Aż tak bardzo zalazła Ci za skórę?
- Nawet sobie nie wyobrażasz. Ale o tym, chyba Ci opowiem gdzie indziej.
- Tak coś przeczuwałam, że jak przyjadę, to łatwo stąd nie wyjadę.
- Nie wyjedziesz, bo po prostu nie będziesz chciała wyjechać.
Pokręciła z rozbawieniem głową, ale tego nie skomentowała. W końcu nie musiała mi mówić o tym, że znam ją lepiej niż ona sama.
świeeetne! ;ooo *...* masz talent dziewczyno! i to duży :) !
OdpowiedzUsuńznalazłam Twojego bloga wcozraj i przeczytałam całego ! genialny ! *_*
czekam na dalszą część :)
Czyżby Eveline była dziewczyną z którą rozmawiał Damon?? Albo po prostu wszystko mi się z nim kojarzy.. Rozdział świetny. Pomysł Elizy podoba mi się w połowie.. w sensie dobrze, że zostawi Chrisa bo to by nie przetrwało, no ale czemu nie chce powiedzieć Damonowi i tak po prostu uciec?!?! Nie umiem się z tym jakoś pogodzić. Cały czas czekam na Happy end Damona i ELizy. Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńDrogi Czytelniku! :)
OdpowiedzUsuńNa www.jeden-jedyny-wyjatek.blogspot.com pojawiła się część pierwsza rozdziału trzydziestego drugiego pt. „Umieranie nie jest łatwe”. Serdecznie zapraszam, już wakacyjnie! :)
Pozdrawiam,
Empatia
Po długiej przerwie nn u mnie:P Pozdrawiam:* PS. Jeżeli nadal chcesz być powiadamiana o NN to daj mi znać w komentarzu na moim blogu. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuń