Wyszła. Zrozumiała?
Może...
A ja zostałem teraz sam.
Czego chciałem? Co miałem zrobić? Dokąd zmierzałem?
Kurwa, już nie wytrzymam.
Czy mogę po prostu uciec?
A kto mi zabroni?
Jeżeli ucieknę... Uwolnię się. Nie zapomnę, o nie. Bo czy w ogóle da się zapomnieć? Ale może akurat to mi pomoże? Może akurat nabiorę dystansu?
Wziąłem portfel, i wybiegłem z domu.
Tak, to co robię nie było ani rozsądne ani logiczne. Wsiadłem do pierwszego lepszego autobusu, i udałem się po prostu przed siebie.
Nie wiem ile godzin podróżowałem, zanim zdałem sobie sprawę, że to kompletnie bez sensu. Zapomnieć nie zapomniałem. Dystansu nie nabrałem. Może jedynie uświadomiłem sobie, że powinienem unikać tych, których obecność sprawia mi ból. Ale uciekanie nie ma sensu. Nie mogłem zrobić tego mamie. Musiałem wrócić. Miałem dalej udawać kogoś kim nie jestem. Miało mnie dalej boleć.
Pora wracać do domu. Tylko dlaczego autobus do Newtown odjechał mi dziesięć minut temu, a następny jest za godzinę?!
Kurwa.
- Coś się stało? - zapytała szczupła brunetka, siedząca na przystanku.
- Dlaczego miałoby się coś stać? - odpowiedziałem pytaniem.
O co jej do cholery chodzi? Czy nawet tu, gdzie nikt mnie nie zna, nie mogę mieć chwili spokoju?
- Jak chcesz sobie bez powodu przeklinać, to spoko.
Odwróciła się. Przekląłem?
- Powiedziałem to na głos? - zapytałem.
Ponownie spojrzała na mnie, i pokiwała twierdząco głową.
- Kurwa.
Nie panowałem nad sobą. Moja towarzyszka pokiwała za to z rozbawieniem głową.
- Chyba coś Cię męczy - powiedziała.
- Mój autobus odjechał dziesięć minut temu.
- Ja na swój też się spóźniłam. Też jestem zła. Ale sądzę, że to nie o to Ci chodzi.
Pięknie, mam wszystko wypisane na twarzy.
- Może zgadłaś.
Co mnie tknęło. Po co właściwie nawiązuje z nią rozmowę? Czyżbym chciał się wyżalić? No nie...
- Dziewczyna?
Tak. Zgadła. Mam jej teraz powiedzieć o tej całej sytuacji?
Kiwnąłem głową i siadłem obok niej.
- Jak nie chcesz to nie mów. Nie mam zamiaru Cię do niczego namawiać.
- Masz rację. Nie chcę mówić. Ale... Sam już nie wiem.
- Nikomu nic nie powiem, jeśli o to Ci chodzi. Obiecuję.
Daj spokój. Już dawno temu przecież chciałem się wyżalić. Więc po co mi jakiekolwiek hamulce.
- Mój brat żeni się z moją byłą dziewczyną, która na dodatek jest z nim w ciąży.
- Musiało boleć.
- Boli.
Boli jak cholera.
- Nienawidzisz ich? - zapytała
- Tak. Nie. Sam nie wiem.
- Nie potrafisz określić swoich uczuć
Czy naprawdę musiała co chwila stwierdzać swoje życiowe prawdy?
- Gdybym miał opisać jednym słowem, co do nich czuję... To... Ją kocham, a on... Jest mi obojętny.
- Możesz ją jeszcze kochać? Po tym...
- Nie wiem. Ja... Sam nie byłem... Taki jak powinienem - nie wiedziałem co powiedzieć. Jak obrać w słowa to, co mi leży na sercu.
- To znaczy? - nieznajoma dziewczyna drążyła temat.
- Nie zważałem na nich... Boże, to bardziej skomplikowane niż się wydaje...
- Chyba oboje mamy czas.
- Zacząłem się z nią umawiać, bo wiedziałem, że jest ważna dla niego. Zakochałem się, chociaż właściwie, to tylko chciałem zrobić mu na złość. A później... Ktoś nagadał jej na mnie, że niby ją zdradziłem. Pokłóciłem się z bratem, i... ona się dowiedziała... Kurwa, tego nie da się po prostu opowiedzieć.
- Jeżeli ją kochasz... To czemu nie walczyłeś?
- To nie takie proste! Próbowałem... wytłumaczyć, jak, co czułem... Ale... Nie chciała mnie słuchać. Ba, nawet nie chciała ze mną rozmawiać. A potem dowiedziałem się, że są zaręczeni. Czyli wpadka. Cholerna wpadka.
- Wpadki, nie zawsze komplikują życie.
- Wiesz coś o tym z własnego doświadczenia?
Cholera, uraziłem ją chyba tym pytaniem.
- Tak.
- Sorry. Nie chciałem.
- Nie przepraszaj. Chciałeś. Dobrze wiedziałeś co mówisz. Spieprzyłeś sobie wymarzoną przyszłość na własne życzenie, a teraz... koniecznie chcesz uprzykrzyć życie innym. Ale... Są też inni ludzie, inni też mają problemy, wcale nie łatwiejsze od Twoich. Musisz dorosnąć. Dorosnąć, by się nauczyć, że nie wszystko co złe wydaje Ci się w tej chwili, odbije się źle w przyszłości. Dorosnąć, by uczyć się na swoich błędach, a nie płakać nad tym co poszło nie po Twojej myśli.
- Może i jestem niedojrzały, i nie potrafię sobie poradzić ze swoim życiem. Ale nie mam pojęcia jak dorosnąć. Wiem, że muszę sam zacząć radzić sobie ze swoim życiem. Ale nie wiem kurwa jak!
- Nie ma na to recepty. Ale przydałoby się żebyś dorósł jak najszybciej, bo inaczej życie jeszcze bardziej skopie Ci tyłek.
- Wiesz to na własnej skórze - to nie było pytanie.
- Tak. Ale Ty nie chcesz wiedzieć.
- Daj spokój. Tajemnica obowiązuje obie strony, a ja... Chcę... Sam nie wiem.
- Dobra. Może dojdzie do Ciebie to, że nie tylko Ty miewasz problemy.
Czekałem, aż zacznie.
- Wpadłam w doła. Pomińmy jak i czemu, ale warto żebyś sobie uzmysłowił, że to... Też było spowodowane czymś... niemiłym. Bardzo niemiłym. Byłam zła i obrażona na cały świat. Poznałam Dereka. Dilera. Ćpałam. Piłam. Puszczałam się. Nikomu tego nie polecam.
Fakt, pobiła moje problemy. Ale nie zmieniało to faktu, że ja też byłem w cholernie trudnej sytuacji.
- I co? Jak... - chciałem wiedzieć coś więcej. W końcu skupiając się na jej problemach, może zapomnę o swoich?
- Moi przyjaciółka. I... Chłopak. Ona, zachowywała się jak matka, kazała mi się ogarnąć, gdy tylko się z nią spotykałam były też awantury. Nie, to nie było to, co mnie nawróciło. Ale... Później, dotarło do mnie, że mimo tego wszystkiego... A było tego naprawdę sporo... Ona, nadal się o mnie troszczy, i martwi. Miałam kogoś, kto mimo tego mnie bezwarunkowo kochał.
- A Twój chłopak? Jak mógł pozwolić na to wszystko?
- Jeżeli czegoś się naprawdę chce, a ja chciałam, to nic nie jest w stanie Cię powstrzymać. Chociaż nie zmienia to faktu, że on próbował... Też krzyczał... Pilnował... Próbował wszystkiego. Wolał dać mi pieniądze, żebym nie musiała... Sprzedawać się. Ja naprawdę to doceniałam. Kilka razy próbowałam z tym zerwać. Dla niego. Ale za każdym razem... Wracałam.
Zrobiła krótką pauzę, i spojrzała na mnie. Nie płakała, chociaż jej oczy były jakby pełne łez. Bolesne wspomnienia.
- Aż zaszłam w ciąże. Przypomniałam sobie o wszystkich planach. O tym, jak kiedy byłam mała, chciałam mieć trójkę dzieci, męża, piękny dom. Ale poroniłam. I wtedy dotarło do mnie, co ja do cholery zrobiłam z moim życiem. Odwyk. Nieustanna tęsknota, za bliskimi, których zostawiłam. Strach przed powrotem. I oto żalę się nieznajomemu, którego poznałam na przystanku!
Z jej oczu popłynęły łzy, a ja nie wiedziałem co mam robić.
- Doceń to co masz. Postaraj się przeżyć życie tak, abyś nie żałował żadnych chwil. Ja... Też zamierzam. Zmierzę się z przeszłością. Właściwie to dziękuję, nawet mi pomogłeś. Z prawdą żyje się lepiej.
Nie zrozumiałem jej aluzji.
Ale... Może kiedyś zrozumiem, tę lekcje...? Może kiedyś ją wykorzystam?

Piękne
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... pięknie to opisałaś. Czasem w życiu każdemu potrzebny jest ktoś taki kto uświadomi nam, że tak naprawdę z każdej sytuacji jest wyjście... Mam nadzieję, że Damon coś wyniesie z tej rozmowy i rozmówi się z Elizą. W końcu czekam na swój Happy End :) Pozdrawiam i jak zawsze z niecierpliwością czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńNN u mnie:) Zapraszam i wszystkiego najlepszego w Dniu Dziecka, bo przecież bez względu na wiek wszyscy jesteśmy dziećmi :*
OdpowiedzUsuń*Swietne ;D
OdpowiedzUsuń*Jedna, mala uwaga - smialo wprowadzaj wiecej opisow przestrzeni wokol postaci, ubarwi to akcje...
*Kiedy nastepna czesc? *.*
Obawiam się, że ja i opisy przyrody nie tworzymy dobranej pary. Na razie nie wiem kiedy następny rozdział.
Usuń