sobota, 7 lipca 2012

Prolog

 Istniało tylko jedno wyjście. Musiałam wyjechać. Tak po prostu. Właściwie to przeczuwałam, że tak się to skończy. Takie przeczucie. Pieprzone fatum.Dwóch facetów. Dwóch facetów których kochałam. Każdego inaczej, owszem, ale jednak kochałam. Dwóch facetów, których mnie raniło, ale za każdym z nich miałam tęsknić. Miałam cierpieć, że nie ma ich obok mnie, że nie mogą się chociażby do mnie uśmiechnąć.Ale to było jedyne sensowne wyjście z tej sytuacji. By nie ranić jednego z nich, i nie być ranioną przez drugiego. Wiem... trochę to zagmatwane, ale mam tego wszystkiego serdecznie dość. Chcę się uwolnić; od przeszłości; od tej głupiej miłości. Już zawsze będzie ze mną jej namiastka, ale chce tylko żeby było łatwiej niż do tej pory. Czy aż tak wiele pragnę?

1 komentarz:

  1. Dawno nie wchodziłam na twojego bloga. No i mało komentowałam, ale rozdziały przeczytałam wszystkie. Dzisiaj weszłam, a tu nowy link? Aż przeczytam całe opowiadanie jeszcze raz ;D Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń