niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 39 - Ostatnia szansa



Poszliśmy do domu w milczeniu. A tam? Spełniły się moje największe marzenia i koszmary.
Damon cały czas nosił, przytulał, całował Jamiego. Zachowywał się tak, jak wyśniony książę z bajki. No wiecie - wymarzony tatuś dla mojego dziecka. Ten widok podnosił mnie na duchu i jednocześnie osłabiał. Po prostu wiedziałam, że to nie będzie trwać wiecznie. Że skończy się prędzej, niż później. Że moja wizja idealnej rodziny runie w gruzach, zanim na dobre postaram się nią nacieszyć.
- Dlaczego James? - zapytał ni stąd ni zowąd, podczas gdy ja nastawiałam wodę na herbatę. Nie odpowiedziałam od razu, wcześniej zastanawiając się jaką wersję odpowiedzi wybrać. Oczywiście padło na jak najbardziej obiektywną, nie zagłębiałam się w moje prawdziwe intencje. No cóż... Na dobrą sprawę, tylko z ich części zdawałam sobie sprawę, no ale...
- Tak ma na imię tata Chrisa - odpowiedziałam. Nie powiedziałam, że jego ojciec. Chris był bezpieczniejszy pod tym względem. Istniała jeszcze szansa, że Damon nie ma pojęcia, o tradycji przekazywania imienia dziadka na wnuczka w jego rodzinie.
- Widzisz Jamie, masz imię po swoim dziadku, zupełnie jak tata - powiedział zwracając się do niego, obdarzając raz po raz całusem, a ja nie wiedziałam, czy mówi to od tak, po prostu czy sobie najzwyczajniej w świecie ze mnie kpi.
Nie odezwałam się odtąd ani słowem, znowu pogrążając się w rozmyślaniach. Co teraz? Czy Damon będzie chciał być stale obecny w naszym życiu? Czy może będzie chciał mi zabrać Jamiego? Te pytania,  prześladowały mnie odkąd tylko spotkałam go pod uczelnią. Jakoś nie czułam ulgi, że już niedługo poznam na nie odpowiedź.

Nie mogłam dłużej odwlekać tej chwili. Wzięłam elektroniczną nianię i wróciłam do kuchni, gdzie czekał na mnie Damon.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam na rozluźnienie, by choć trochę rozładować napięcie, które było w tej chwili więcej niż wyczuwalne.
- Może herbatę.
Piliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam co powiedzieć, czy od razu przejść do konkretów, czy może jeszcze robić wymówki. W końcu, nie mogąc znieść tej ciszy zaczęłam zadawać pytania na rozluźnienie.
- Co u pana Waitera?
- Teraz dobrze, zdecydowanie. Tryska energią, nie może się wręcz doczekać twojej wizyty - odpowiedział.
- Niedługo wpadniemy. A co u Chrisa? - kontynuowałam. Chciałam się dowiedzieć co u mojego przyjaciela, na którego - przez doprowadzenie Damona do odnalezienia mnie i Jamiego - miałam być śmiertelnie obrażona. Może gdyby się okazało, że powiedział mu o nas gdy dowiedział się, że jest nieuleczalnie chory (Boże uchowaj!) to łatwiej by mi to było znieść.
- Dobrze. Pogodziliśmy się.
- To dlatego powiedział ci gdzie mnie znaleźć? - Teraz wszystko wydawało się jasne. Tylko skąd mogłam przewidzieć, że się pogodzą? Gdy ich zostawiałam szanse na to były mniejsze od zera.
- Nie, to mi powiedział mój tata.
Czyli Damon teraz jest też w dobrych relacjach z ojcem. To dobrze. Żałowałam jedynie w tym momencie, że dałam namiary na siebie jego ojcu. Ale jak mogłam odmówić kochanemu panu Waiterowi?
- Chcę, żebyś wiedział, że nie będę ci utrudniać kontaktów z Jamiem - powiedziałam. Nie mogłam już dużej zwlekać, musiałam podjąć temat. - Możesz go widywać kiedy chcesz, jak na razie. Myślę, że jak będzie większy to będziesz go mógł, zabierać na weekendy.
Jego mina była taka zdziwiona, że byłam całkowicie zdezorientowana. Może dlatego, że tak przeskoczyłam temat, a może jest zaskoczony propozycją?
- Oczywiście, tylko jeśli będziesz chciał - dodałam.
Nie wiem, czy pokazałam sobie, jak bardzo mnie to zabolało. Przyjechał tu, byłam pewna, że by móc widywać się z Jamiem, a teraz...? Nie zdążyłam na dobre go znienawidzić, gdy zabrał głos.
- Nie tak to sobie wyobrażałem - powiedział, wpatrzony we mnie, co bardzo peszyło. - Stawiasz mnie bardzo na dystans, same suche informacje, tak jakbyś chciała ustalić coś i już zakończyć sprawę. Chcę rozmawiać. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że będę ojcem?
Nie zdążyłam nawet zebrać myśli, najwidoczniej nie oczekiwał odpowiedzi, bo kontynuował.
- Nie wiem, czy dałbym sobie radę tak całkowicie. Ale jestem pewny, że zrobiłbym wszystko by tak było. Mogliśmy stworzyć rodzinę, tak jak próbowałaś to zrobić z Chrisem. Byłbym stale, nie tylko od czasu do czasu obecny w życiu Jamiego. I tego chce.
- Nie dam go sobie odebrać - powiedziałam.
Bolało mnie, że do tego to dąży.
- Nie chce tego - zaprzeczył. - Chce, byśmy byli obecni oboje w jego życiu. Byśmy stworzyli rodzinę.
Byłam zaskoczona. Brałam pod uwagę taką wersję, ale przypuszczałam, że jest ona najmniej prawdopodobna.
- Nie - wyraziłam się jasno w tej sprawie. Wstałam, nie mogąc dłużej znieść jego wzroku. Odwróciłam się od niego, opierając o blat. Powoli traciłam nad sobą panowanie, musiałam się w końcu opanować.
Nie chciałam... Litości? Dowiedział się o dziecku, jasne, że chce mieć z nim kontakt. Ale udawać cokolwiek, tylko dlatego, że tak wypada? Nie umiałabym tak żyć. Chyba głównie z tego powodu (choć cholernie trudno było się do tego przyznać) że ciągle dla mnie coś znaczył.
Nie usłyszałam, że podszedł do mnie od tyłu. Bardziej poczułam jakieś napięcie, może ruch powietrza. Odwróciłam się gwałtownie, a on stał blisko. Znowu za blisko. Nie miałam gdzie uciec. Właściwie to nawet nie miałam na to wystarczającej siły.
Niech się dzieje co chce.
- Chcę, żebyś wysłuchała mnie - powiedział cały czas patrząc mi w oczy. - o tym jak to było z mojej strony.
Nie umiałam się ruszyć, jego oczy mnie w pewnym sensie hipnotyzowały, chociaż czułam, że to co usłyszę, nie będzie należeć do miłych rzeczy.
- Znienawidziłem Chrisa jak tylko o nim usłyszałem. Za to, że miał tatę, tylko dla siebie, cały czas kiedy tylko tego zapragnął. Kiedy go poznałem, taki ideał bez skazy, lubiany w całej szkole, dobrze się uczący... Moja niechęć tylko się pogłębiła. Chciałem go ukarać, coś mu zabrać. I dowiedziałem się o tobie.
Zamknęłam oczy mając nadzieję, że w ten sposób, uda się mi opanować moje... ymm... pocące się oczy. Tak jak przeczuwałam nie miałam najmniejszej ochoty tego słuchać.
- Z dziewczynami nigdy nie miałem problemu. Wystarczyło jakoś zagadać, potem szło jak z górki. Pomyślałem sobie, że to jest świetny sposób by jakoś zemścić się na nim, sprawić mu przykrość. Ale ty nie byłaś jak wszystkie dziewczyny. Nie powiem, od początku zrobiłaś na mnie wrażenie, już wtedy, kiedy wpadliśmy na siebie po raz pierwszy. O ciebie trzeba było się starać, powiedziałbym w niestandardowy sposób. Odpychałaś mnie od siebie, kiedy najbardziej się starałem, dawałaś się zbliżyć, kiedy totalnie się tego nie spodziewałem. Pamiętasz, jak po konkursie cię pocałowałem?... Uciekłaś. Byłem wściekły. Ale nie dlatego, że mój plan jednak na ciebie nie działał. Bolało mnie to, że mnie nie chciałaś. Już wtedy nie była to zemsta.
Nie mogłem ci dać spokoju. Nie to, że nie chciałem. Po tym odrzuceniu zorientowałem się, że jesteś dla mnie niebezpieczna. Że przez taką dziewczynę jak ty, nie osiągnę wyznaczonego celu, bo gdzieś po drodze się pogubię. Próbowałem się odciąć, ale nie wychodziło mi to. Wystarczyło, że spojrzałaś na mnie, a cały mój opór legł w gruzach. Nie mogłem się dłużej powstrzymać, więc zastawiłem na ciebie pułapkę godną psychola. Znowu, wtedy, kiedy myślałem, że uciekniesz z krzykiem i wystąpisz o zakaz zbliżania, zaskoczyłaś mnie. Okazało się, że w zwariowany sposób chociaż po części czujesz to co ja. Wierz mi, że byłem wtedy najszczęśliwszy w świecie. Ani przez chwilę nie myślałem o zemście. Cieszyłem się każdym dniem z tobą. Jedyne co mnie bolało, że nie mogłem pochwalić się tym szczęściem z całym światem. Ale później feralna impreza, po której nie wiedziałem co się dzieje. Nagle moje szczęście się załamało, a ja nie wiedziałem dlaczego. Uciekłaś przede mną, nie odbierałaś telefonów. Musiałem jakoś się z tobą skontaktować. Bałem się, że uciekłaś przez to, czego ci nie powiedziałem. Poczułem ulgę, gdy okazało się, że to tylko Agatha, chociaż nie powiem, że ten epizod z nią, też miałem za uszami. Trochę ochłonąłem, z nadzieją, że znów będzie jak wcześniej. Chciałem dać ci trochę czasu na przemyślenie kilku spraw. W międzyczasie znów kłóciłem się z Chrisem. Chciałem go wkurzyć, a twoja osoba jako jedyna przyszła mi do głowy. Powiedziałem mu coś, przez co zadręczałem się nocami. Pech chciał, że ty też to słyszałaś. I od tego czasu wszystko się popieprzyło. Próbowałem się wytłumaczyć, ale nawet nie chciałaś mnie słuchać. To było koszmarne uczucie. Byłem bezsilny, a ty byłaś uparta. A później dowiedziałem się o twoim ślubie z Chrisem. Nigdy nie myślałem, że można czuć się aż tak... Byłem bez życia. Twoja ciąża. Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko o mnie zapomniałaś. Ale... Chciałem twojego szczęścia, więc usunąłem się...
Zamilkł, ale miałam wrażenie, że wszystkie słowa, które powiedział nadal unoszą się w powietrzu.
Nie wiedziałam, co mam myśleć. Nie wiedziałam, co mam czuć.
Samotna łza, spłynęła mi po policzku.
A on, otulił ją swoimi ustami.
- Mimo moich miesięcy rozpaczy ciągle czuję to samo - powiedział.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.
- Eveline mi powiedziała, że bałaś się. Że to co ja czułem nie było prawdziwe. Że nasz syn sprawi, że będę do czegoś zobowiązany. Wyjaśniłem ci, co czułem. Co ciągle czuję.
- Kocham Cię - szepnął w moje usta.
Nie miałam już sił. Nie chciałam uciekać.
Nie protestowałam przed pocałunkiem.
- Dajmy sobie ostatnią szansę - usłyszałam.
Odważyłam się spojrzeć w jego oczy.
Nie powiedziałam ani słowa, nic nie umiało przejść mi przez gardło.
Ale nic nie musiałam mówić. Teraz to ja go pocałowałam.
Dawno nie czułam się tak dobrze.
Tak szczęśliwa.

5 komentarzy:

  1. Trochę długo czekałam na ten rozdział, ale jest tak idealny, że zabrakło mi słów. Jakbyś czytała mi w myślach czy co :P Pozdrawiam Twoja stała czytelniczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nastepne opowiadanie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie to jeszcze nie jest do końca skończone - jestem w trakcie pisania ostatniego rozdziału + pojawi się jeszcze epilog. Następnego opowiadania raczej nie będzie, co prawda pisze, ale raczej do szuflady. Ewentualnie tutaj w przyszłości w razie nudy pojawi się jakaś miniaturka ;)

      Usuń
  3. Fantastyczny blog kiedy coś skrobniesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, piszę gdy tylko mam czas. Niestety to co ostatnio pisuję nie podoba mi się, a nie chcę kończyć historii na odczepne.

      Usuń